Historia najważniejszego dziennikarskiego śledztwa w dziejach

Czy to tylko kwestia wiary, czy też da się udowodnić, że Chrystus zmartwychwstał? Czy dwa tysiące lat po wydarzeniach w Jerozolimie możemy coś stwierdzić na pewno? I czy nauka może potwierdzić podstawowy fundament naszej wiary?

Książka, o której chcę Ci dziś opowiedzieć ukazała się po raz pierwszy w USA 20 lat temu. Od tamtego czasu została przetłumaczona na 20 języków i wydana w niemal 1o milionach egzemplarzy. W Polsce ukazała się nakładem Domu Wydawniczego „Rafael” w 2018 roku. Książka nosi tytuł „Sprawa Chrystusa”. Jej autor to amerykański prawnik, dziennikarz śledczy Chicago Tribune Lee Strobel.

w 2017 roku na kanwie książki i doświadczeń osobistych autora powstał film pod tym samym tytułem. Kiedy zobaczyłam jego zapowiedzi, stwierdziłam, że zanim go obejrzę muszę przeczytać książkę. I to była dobra decyzja. Nie dlatego, że książki zawsze są lepsze od ekranizacji. Ale dlatego, że film nie jest prostą ekranizacją książki. Książka jest zbiorem wywiadów, powstała wiele lat później niż wydarzenia ukazane w filmie, a jednak nie da się tych dwóch spraw oddzielić. Dotyczą tej samej drogi, drogi którą przebył Lee Strobel i jego rodzina.

Co myślę o książce?

Sposób spotkania z nią był dla mnie nietypowy. Czytałam ją przez ostatnie kilkanaście tygodni, smakując po jednym wywiadzie tygodniowo. Dając jej czas, żeby treści mogły rozgościć się w głowie, czas na zastanowienie, przemyślenie, na pracowanie. To nie książka przygodowa, którą można „łyknąć” w jedną noc. Ta książka ma do zrobienia konkretną robotę w nas. I warto dać jej na to czas.

Czytało mi się bardzo dobrze. Bardzo przemyślana kolejność wywiadów, niezwykli rozmówcy, wnikliwe pytania i cenne odpowiedzi sprawiały nie raz, że trudno było się oprzeć pochłonięciu kolejnego rozdziału. Te rozdziały to wywiady z czołowymi naukowcami z wielu dziedzin, jak: teologia, biblistyka, archeologia, medycyna sądowa, psychologia.

Wśród rozmówców są: prof. Craig Bloomberg (badacz Nowego Testamentu),  prof. John McRay (archeolog), prof Gregory Boyd (teolog), prof. Gary Collins (psycholog), prof. Louis Lapides (Żyd, który został pastorem i wykładowcą), prof. nauk medycznych Alexander Metherell, prof. William Craig (filozof i teolog), prof. Garry Habermas, prof. Moreland (filozof, teolog, który zdobył dyplomy  również z historii i chemii) i inni. Wszyscy ci naukowcy mają w swoim dorobku bogate doświadczenie  akademickie i naukowe.

Już sama ta ilość autorytetów zapowiada, że argumenty będą solidne. Ale książka nie jest naukowa, nie jest napisana językiem naukowym. Napisana jest przez dziennikarza, dla którego liczą się surowe fakty, konkrety, dane. Nie ma owijania, dosładzania, zmiękczania.

Co dalej?

Zaraz siadam do oglądania filmu. Jestem bardzo ciekawa czy mnie zaskoczy. Jak myślisz? Ja jestem podekscytowana. Wrócę jak obejrzę…..

Ok. Film obejrzany. Po pierwsze: tak jak sugerował zwiastun, film jest kanwą, tłem do powstania książki. Po drugie: kończy się w momencie, w którym Lee Strobel siada do pisania książki. Ale przede wszystkim: film jest fragmentem drogi, którą przebył autor.

Daje niesamowitą możliwość obserwowania jak dojrzewa człowiek, jak zmienia się jego sposób patrzenia, postrzegania. Jak dochodzi do najważniejszego spotkania, spotkania z Prawdą, która ma na imię Jezus. Jak łaska Boża prowadzi człowieka od sceptyka do praktyka, od znaku zapytania do wykrzyknika.

To droga, której nie da się przejść na skróty. Nie da się pokonać szybciej niż pozwala na to nasza wewnętrzna zdolność. Do jej końca nie zawiezie nas żaden autobus czy szybki pociąg. Tę drogę musimy…, tę drogę warto przejść uważnie rozglądając się na boki, mijając innych podróżników, czasem zatrzymując się przy nich by posłuchać co mówią, czasem by im pomóc, a czasem tylko po to by na nich patrzeć, uczyć się i ogrzać nasze serce przy ich miłości. Tak działają na nas święci, których spotykamy. Przy nich po prostu chce się być.  Czasami na tej drodze to my sami potrzebujemy pomocy i wtedy liczymy na innych podróżnych. Warto też pamiętać, że na końcu tej drogi czekają otwarte ramiona Miłości, która z tęsknotą przyjmie i przytuli.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Mt 11,28

Podsumowując:

Film pokazuje w niesamowity sposób, że Bóg mówi do nas przez wydarzenia, ale również przez drugiego człowieka. Czasem tego nie widzimy, czasem nie rozumiemy, a czasem nie jesteśmy na niego gotowi. Zdarza się, że Bóg wkracza w dzieje jednostki gwałtownie jak wicher,  jak w przypadku Szawła z Tarsu. Czasem przychodzi niespodziewanie i nagle jak zakochanie. Ogarnia człowieka od czubka głowy po mały palec, z motylami w brzuchu, chaosem w głowie, ciepłem na sercu. Do każdego z nas Bóg ma własną drogę. Jedyną i niepowtarzalną. Warto więc mieć otwarte oczy.

Zapraszam Was do obejrzenia filmu, przeczytania książki. Ale nade wszystko do otwartości i uważności.

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.