Mamy październik, dzisiejszy wpis miał być o różańcu. Ale jest z nim związana inna sprawa, która leży mi na sercu. I to nią chcę się z Wami podzielić.

W mojej parafii od niedawna próbuje powstać Róża Żywego Różańca, która będzie modlić się za małżeństwa w kryzysie, oraz druga Róża dla małżonków, którzy chcą modlić się za siebie nawzajem. W ciągu 2 tygodni od ogłoszenia pomysłu zgłosiły się 3 osoby. Dosłownie 3 osoby. Parafia ma kilkanaście tysięcy osób, wierzących znacznie mniej, jeszcze mniej tych, którzy przychodzą w niedzielę na Mszę św. Ale nie sądziłam, że zebranie 40 osób będzie takim wyzwaniem.

Z czego to wynika? Myślę, że czynników może być kilka.

Po pierwsze. Zdecydowanej większości ludzi Róża Różańcowa kojarzy się ze starszymi babciami. Kto nie zna określenia ‘babcie różańcowe’.
Po drugie. Żywy Różaniec to zobowiązanie. Tak, trzeba odmawiać 1 dziesiątkę różańca codziennie.
Po trzecie. Klepanie zdrowasiek jest nudne.
Po czwarte. Kto ma na to czas?
Po piąte. Jest tyle innych modlitw (krótszych), czemu koniecznie różaniec?

Dlaczego większość Róż tworzą osoby starsze?

Może dlatego, że mają więcej czasu? Może mają więcej intencji? A może dlatego, że w swoim życiu poznali wartość i znaczenie różańca i potrafią go docenić.
Wiem, że Róże młodzieżowe też są, choć rzadziej spotykane. Są Róże męskie, są róże rodziców modlących się za dzieci, są podwórkowe koła różańcowe dzieci. Są różańcowe ogniska pokutne, wynagradzające, jest różaniec wieczysty modlący się za konających.

Wiecie, że troje osób mieszkających w różnych stronach Polski (w Człuchowie, Sosnówce i Warszawie), które należą do Różańca Wieczystego wybrało na modlitwę za konających godzinę dziewiętnastą w dniu 21 listopada. W 2006 roku o tej właśnie godzinie Pan Bóg «przyjmował na swoje pokoje» górników w kopalni Halemba. A gdy odchodzili do domu Ojca ci, którzy 10 kwietnia 2010 roku zginęli pod Smoleńskiem, pięć osób (ze Lwowa, Kielc, Krakowa, Rudy Śląskiej i z Wrocławia), modliło się w ich intencji na różańcu?

Jest takie bogactwo wspólnot modlących się na różańcu, a nadal jest to modlitwa niedoceniana, nieodkryta. Łączy wykształconych i prostych, młodych i starych, chorych i zdrowych. To streszczenie Ewangelii. Choć wydaje się modlitwą maryjną, w jej centrum stoi Chrystus.

Czasem myślę, że modlitwa różańcowa łatwiej przychodzi dzieciom. A im dłużej jestem mamą tym większy widzę w tym sens i coraz większą skuteczność tej modlitwy. Co ma jedno w z drugim wspólnego? W różańcu powtarzamy Zdrowaś Mario, Zdrowaś Mario, Zdrowaś Mario, Zdrowaś Mario. Do znudzenia. W codziennym życiu słyszę: mamo daj cukierka, mamo daj cukierka, mamo kup lalkę, mamo choć nam poczytaj, mamo pobaw się z nami, mamo daj, mamo choć, mamo zrób, mamo, mamo… Milion razy dziennie. Która matka nie ulegnie? Nie znam takiej. Niektóre ulegają bo chcą, inne ulegają dla świętego spokoju, ale skutek jest zawsze ten sam. Myślicie, że jak Maryja słyszy ciągle Zdrowaś Mario, Zdrowaś Mario, Zdrowaś Mario, to nie ulegnie? Sama przecież powiedziała: „Otrzymacie wszystko, o co prosicie przez odmawianie różańca.” Potrzebna jest większa zachęta?

Dziesiątka różańca to 5 minut mojego czasu.

W drodze z domu na przystanek, w autobusie, w kolejce w sklepie, w korku, w poczekalni do lekarza, na przerwie.
Zaraz powiecie: każdy z nas ma masę obowiązków, po co dokładać sobie kolejny? Przecież mogę sama odmawiać dziesiątkę różańca, kiedy chcę, bez wstępowania do Róży.

Zgadza się. Ale należenie do Róży daje coś czego nigdzie nie dostanę. Poczucie, że w ważnej dla mnie intencji, nie jestem sama, bo modli się ze mną wspólnota. To bezcenne wsparcie. Wystarczy, że odmówię 1 dziesiątkę, a zasługi i łaska są takie jakbym odmówiła cały Różaniec: 4 części, 20 tajemnic. Gdzie znajdę taki sposób działania? Chciałabym żeby w życiu codziennym tak było, zmywam 2 talerze, a pozmywane jest wszystko; prasuję jedną koszule a całe pranie już gotowe na kant. Tylko wspólnota Kościoła ma taką moc.

Każdy z nas ma w rodzinie, wśród przyjaciół i znajomych takie małżeństwo, które wisi na włosku, które się rozpada, które jest w kryzysie. A może sami w takim tkwimy i nie widzimy drogi wyjścia? Nie musisz w tej intencji modlić się sam/sama. Nie musisz tego ciężaru nieść samotnie. Pozwól się przygarnąć przez wspólnotę Kościoła.
Jest jeszcze druga strona tego medalu. Przez tę krótką chwilę gdy odmawiam różaniec daje Panu Bogu czas i przestrzeń, żeby to on zaopiekował się mną. Na koniec ciężkiego dnia jak znalazł, prawa?

„Różaniec to skarb, który trzeba odkryć” (św. Jan Paweł II)

Mamy do niego konkretne „narzędzie” w postaci paciorków różańca. Trochę starsi, obeznani ze smartfonami mogą ściągnąć aplikację z Różańcem i korzystać do woli w każdym miejscu i czasie. Może od dziś?

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.