Czy sprawiedliwość i miłosierdzie się wykluczają? cz.1
Czy nie wystarczy kierować się w życiu społecznym sprawiedliwością?
Miłosierdzie okazywać owszem, członkom swojej rodziny, najbliższym, ale kierować się miłosierdziem w pracy, w szkole, w pociągu, czy na wakacjach? Jak okazywać miłosierdzie ludziom, których spotykamy na ulicy?
Papież Franciszek tłumaczy nam, że „miłosierdzie jest konkretnym działaniem miłości, które przebaczając, przekształca i zmienia życie.” Jest „podstawowym prawem, które mieszka w sercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczami na swojego brata, którego spotyka na drodze życia.”
„Miłosierdzie chrześcijańskie potrzebuje świadectwa i czynu oraz przekraczania siebie i swoich egoistycznych interesów, aby spotkać się z bliźnim w miłości.”
Gdy doświadczamy Bożej Miłości, zostajemy zobowiązani do okazywania miłosierdzia bliźnim. Łatwiej odwzajemnić dobroć okazywaną przez osoby lubiane, miłowane, a trudniej okazać miłość wobec nieznanych ludzi, zwłaszcza tych proszących, żebrzących, których intencje nie są znane: czy jest to ich rzeczywista potrzeba, czy też przysłowiowe naciąganie. W takiej sytuacji często nasze myśli ogarnia wątpliwość. Jak rozpoznać, tych którzy naprawdę potrzebują? Komu i w jakim stopniu okazywać miłość bliźniego?
Czy miłosierdzie ma coś wspólnego ze sprawiedliwością?
Czy te dwie rzeczywistości muszą się wykluczać?Sprawiedliwość w kręgu kultury grecko-rzymskiej zawsze była uważana za podstawową cnotę i zasadę postępowania moralnego szczególnie w odniesieniu do życia społecznego.
W całej chrześcijańskiej tradycji określało się sprawiedliwość jako konieczność (łac. ius) oddawania, przyznawania tego, co słuszne, co należne człowiekowi i każdej wspólnocie.
Przedmiotem sprawiedliwości jako zasady życia społecznego jest prawo. To ono wyznacza granice, reguły pomagania. Stawia wszystkich obywateli na równi, często nie patrząc na ich indywidualne potrzeby, braki, niedomagania. Sprawiedliwość „wymierza”, „oddaje” i „wyrównuje”, ogranicza się do minimum należnego człowiekowi dobra.
Sprawiedliwość była niekiedy ceniona wyżej niż miłość, a nawet przeciwstawiana miłości. Stawiano pod adresem chrześcijańskiej miłości zarzut, że w niej perspektywa powszechnego „kochajmy się” zaciera rygory wyraźnie wyodrębnionych i bezwzględnych wymagań. Akty miłosierdzia miałyby być tylko „ zalepianiem ran” bez prób ich leczenia.
Zależność
Miłość miłosierna i sprawiedliwość są różne w swojej treści, ale zachodzi miedzy nimi ścisły związek. Miłość miłosierna domaga się życzliwego, przyjaznego odniesienia do bliźnich, gdy zachodzi potrzeba – okazania im pomocy, czyli świadczenia im miłosierdzia.
Sprawiedliwość natomiast kieruje i dysponuje do „zwracania uwagi na prawa innych i na swoje wobec innych obowiązki”. Miłość ogarnia wszystkich bliźnich życzliwością i troską. Nikogo nie wyłącza, nawet nieprzyjaciół. Zrównuje wszystkich, szanując w każdym godność osoby i dziecka Bożego. Miłość miłosierna „obdarza”, a sprawiedliwość „rozdziela”.
Zastrzeżenia te znalazły wyraz w encyklice Dives in misericordia Jana Pawła II. Można w nich odczytać „dążenie i żądanie, ażeby stosunki międzyludzkie i społeczne wyzwolić od miłosierdzia a opierać na samej sprawiedliwości”. Papież odpowiada na te zastrzeżenia: „owe sądy o miłosierdziu nie dostrzegają tego podstawowego związku pomiędzy miłosierdziem a sprawiedliwością, o jakim mówi cała tradycja biblijna, a nade wszystko mesjańskie posłannictwo Jezusa Chrystusa”.
Dwie strony medalu
W relacjach między ludźmi konieczna jest zarówno sprawiedliwość, jak i miłość. Obie, choć co innego wnoszą są konieczne. Co więcej, są one tak ściśle z sobą związane, że nie da się realizować sprawiedliwości bez miłości (miłosierdzia), z drugiej zaś strony nie jest możliwa miłość nie licząca się z wymaganiami sprawiedliwości.
„Podstawowa struktura sprawiedliwości wkracza zawsze na obszar miłosierdzia. Ta ostatnia posiada jednakże moc wypełnienia sprawiedliwości nową treścią”.
Idąc po myśli Jana Pawła II należy stwierdzić, że choć sprawiedliwość jest niezbędną zasadą postępowania moralnego, ustępuje ona pierwszeństwa miłości miłosiernej. Jest tak dlatego, ponieważ „autentyczne miłosierdzie jest jakby głębszym źródłem sprawiedliwości”, „jest zarazem jakby doskonalszym wcieleniem «zrównania» między ludźmi, a więc także i doskonalszym wcieleniem sprawiedliwości”.
Jan Paweł II zwraca uwagę encyklice o chrześcijańskim miłosierdziu na to, że miłosierdzie spełnia nawet w pewnym wymiarze funkcję korekcyjną w stosunku do sprawiedliwości. W niektórych okolicznościach bowiem trzymanie się tylko wymagań sprawiedliwości może wyrządzić wielką krzywdę człowiekowi. Nie można zatem przy realizowaniu wymagań sprawiedliwości wyłączyć względu na osobę, nie licząc się z jej trudnościami, potrzebami, z jej rzeczywistym dobrem. Świadcząc miłosierdzie bliźniemu musimy mieć na uwadze przede wszystkim jego dobro oraz wewnętrzną postawę bezinteresownej chęci świadczenia miłości.
Mając na uwadze wzajemne uzupełnianie się sprawiedliwości i miłości, trzeba żeby chrześcijanie postępowali „w duchu sprawiedliwości, której towarzyszy miłość”. Musi ich cechować „żywe poczucie sprawiedliwości i szczera miłość ku bliźnim”, „miłość dla wspomagania swych braci i dla dokonania dzieła sprawiedliwości pod natchnieniem miłości”. Wiara zaś pobudza „do sprawiedliwości i miłości, zwłaszcza wobec cierpiących niedostatek”.
Jak widać z powyższych rozważań sprawiedliwość i miłosierdzie to dwie kolumny, które są gwarantem zachowania ładu w społeczeństwie. Bez jednej z nich społeczeństwo może pogrążyć się albo w źle rozumianej tolerancji i bezprawiu albo stanie się państwem policyjnym, gdzie będzie liczyła się tylko sucha litera prawa a nie człowiek.
Miłość niejako warunkuje sprawiedliwość, a sprawiedliwość ostatecznie służy miłości.
Ów prymat, pierwszeństwo miłości w stosunku do sprawiedliwości, ujawnia się właśnie poprzez miłosierdzie. Miłosierdzie różni się od sprawiedliwości, a jednak jej się nie sprzeciwia.
Miłość staje się miłosierdziem wówczas, gdy wypada jej przekroczyć ścisłą miarę sprawiedliwości. Sprawiedliwość sama nie wystarcza, jeśli jej podstawą nie jest miłość. Autentyczne miłosierdzie jest jakby głębszym źródłem sprawiedliwości. Jeśli ta ostatnia sama z siebie zdolna jest tylko rozsądzać pomiędzy ludźmi, rozdzielając wśród nich przedmiotowe dobra słuszną miarą, to natomiast miłość, i tylko miłość zdolna jest przywracać człowieka samemu człowiekowi.
Podstawowa struktura sprawiedliwości wkracza zawsze na obszar miłosierdzia.
Tak więc miłosierdzie stale się nieodzownym czynnikiem kształtującym stosunki wzajemne pomiędzy ludźmi w duchu najgłębszego poszanowania wszystkiego, co ludzkie oraz wzajemnego braterstwa. Nie sposób osiągnąć takiej więzi pomiędzy ludźmi, jeśli te stosunki wymierzymy tylko miarą samej sprawiedliwości.
Życie w społeczeństwie obywatelskim wymaga od nas byśmy kierowania się sprawiedliwością, ale ma ona sens tylko gdy przesiąknięta jest autentyczną miłością bliźniego. Tylko dając z serca, możliwe staje się zrównanie w godności darującego z obdarowywanym, co prowadzi do rozwoju ich wewnętrznego człowieczeństwa.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.